Bez sentymentu
Totalnie nie nostalgia: memuar
Wanda Hagedorn, Jacek Frąś
Wydawnictwo Komiksowe/Kultura Gniewu, 2017
Nie ma ucieczki od tego, co pozornie pozostawiło się daleko za sobą. Jest za to silna potrzeba, aby jeszcze raz przywołać wszystko to, co kładło się cieniem na dotychczasowym życiu. Intymny charakter wspomnień sugerowany przez podtytuł „Totalnie nie nostalgii” skonfrontowano z niesłabnącym pragnieniem opowiedzenia własnej historii innym. Tak, aby tym razem schowane za fasadą przyzwoitości rodzinne dramaty i niesprawiedliwość zostały przedstawione tysiącom odbiorców w postaci powieści graficznej. Rolę przewodniczki po Polsce minionego ustroju wzięła na siebie autorka scenariusza, która, będąc narratorką i główną bohaterką komiksu, bez skrępowania wskazała na krzywdę, której doświadczyła w domu rodzinnym. Beznadziejnie nieszczęśliwe małżeństwo rodziców, powszechnie akceptowany patriarchat, bezwzględna ojcowska władza i zamknięcie małej Wandy w roli odpowiedzialnej starszej siostry i grzecznej uczennicy stały się podstawą przejmującej historii młodej dziewczyny, której indywidualizm i ambicja boleśnie zderzyły się ze społecznie aprobowanym wzorcem skromnej i posłusznej kobiety. To opowieść-manifest, której tłem stały się smutne peerelowskie miasta a wywoływane z pamięci obrazy poddane zostały analizie przez dorosłą już i doświadczoną Wandę. Chronologia zdarzeń przełamana została rozdziałami, którym nadano charakterystyczny dla każdego z nich motyw przewodni. Dzieciństwo spędzone w Szczecinie i wpajane wartości, swoboda bycia sobą u boku babci Heleny i jej stopniowe pogrążanie się w niepamięci spowodowanej chorobą oraz relacje z ojcem stały się podstawą kolejnych części komiksu. Wybrana przez autorkę sekwencja budowania opowieści w niektórych momentach zakłóca spójność, lecz przywoływane po latach wspomnieniach rzadko poddają się konsekwentnemu uporządkowaniu.
Podobnie elastyczny styl przyjęły rysunki Jacka Frąsia, które stylizowane początkowo raczej na dziecięcy malunek, zaskoczyć mogły nieraz szczegółowością i realizmem przedstawianych scen. Zabawne i uproszczone sylwetki Wandeczki i jej sióstr wraz z ich dorastaniem nabierały powagi, a depresyjne i klaustrofobiczne przestrzenie brudnych kamienic zestawiono z obrazem morza nieskrępowanie zajmującym całą planszę. Ciężka atmosfera polskiej rzeczywistości lat 60. i 70. wykreowana poprzez szarości, brązy i groteskę przełamana została miejscami cieplejszymi barwami, którymi odmalowano wspomnienia ukochanej babci czy przyjemnych wieczorów spędzanych z siostrami nad morzem. Swoboda posługiwania się różnymi konwencjami, wtrącanie elementów nierzeczywistych pomiędzy obrazy całkiem realne czy pomysłowe wkomponowywanie dialogów i dymków odzwierciedliły nastrój całej opowieści. Charakterystyczny dla wspomnień aspekt emocjonalny i subiektywność stały się jednak argumentem uzasadniającym niedociągnięcia fabuły. Trudno jest bowiem dyskutować o fragmentaryczności, niesatysfakcjonująco uciętych wątkach i dysproporcji w kreowaniu pogłębionych portretów bohaterów, kiedy przedmiotem omówienia mają być osobiste przeżycia przepuszczone dodatkowo przez filtr minionego czasu. Radykalna jednostronność sądów czy generalizacja zestawione z dość częstym nawiązywaniem do tekstów kultury czy badań, pogłębiły poczucie, że komiks stał się swego rodzaju terapią i poszukiwaniem odpowiedzi. Pojawiająca się na kartach własnej powieści graficznej autorka nie unika konfrontacji z bolesną przeszłością odczarowując równocześnie nadal dość często idealizowany PRL.Barbara Kleczka – bibliotekarka, miłośniczka psów i literatury iberoamerykańskiej. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Wrocławskiego. Najlepiej czuje się wśród półek pełnych książek i merdających podopiecznych fundacji, której jest wolontariuszką.
Podobnie elastyczny styl przyjęły rysunki Jacka Frąsia, które stylizowane początkowo raczej na dziecięcy malunek, zaskoczyć mogły nieraz szczegółowością i realizmem przedstawianych scen. Zabawne i uproszczone sylwetki Wandeczki i jej sióstr wraz z ich dorastaniem nabierały powagi, a depresyjne i klaustrofobiczne przestrzenie brudnych kamienic zestawiono z obrazem morza nieskrępowanie zajmującym całą planszę. Ciężka atmosfera polskiej rzeczywistości lat 60. i 70. wykreowana poprzez szarości, brązy i groteskę przełamana została miejscami cieplejszymi barwami, którymi odmalowano wspomnienia ukochanej babci czy przyjemnych wieczorów spędzanych z siostrami nad morzem. Swoboda posługiwania się różnymi konwencjami, wtrącanie elementów nierzeczywistych pomiędzy obrazy całkiem realne czy pomysłowe wkomponowywanie dialogów i dymków odzwierciedliły nastrój całej opowieści. Charakterystyczny dla wspomnień aspekt emocjonalny i subiektywność stały się jednak argumentem uzasadniającym niedociągnięcia fabuły. Trudno jest bowiem dyskutować o fragmentaryczności, niesatysfakcjonująco uciętych wątkach i dysproporcji w kreowaniu pogłębionych portretów bohaterów, kiedy przedmiotem omówienia mają być osobiste przeżycia przepuszczone dodatkowo przez filtr minionego czasu. Radykalna jednostronność sądów czy generalizacja zestawione z dość częstym nawiązywaniem do tekstów kultury czy badań, pogłębiły poczucie, że komiks stał się swego rodzaju terapią i poszukiwaniem odpowiedzi. Pojawiająca się na kartach własnej powieści graficznej autorka nie unika konfrontacji z bolesną przeszłością odczarowując równocześnie nadal dość często idealizowany PRL.Barbara Kleczka – bibliotekarka, miłośniczka psów i literatury iberoamerykańskiej. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Wrocławskiego. Najlepiej czuje się wśród półek pełnych książek i merdających podopiecznych fundacji, której jest wolontariuszką.